Lepiej nie będzie (16): Przeszłość i kreskówki


Poniedziałek, 28 kwietnia, 45 dzień kwarantanny
Wróciłem przed chwilą z domu rodzinnego, który pozwolił mi choć troszkę odetchnąć. Nigdy jakoś specjalnie nie tęskniłem za wsią, jednak tym razem wizyta była naprawdę przyjemna. Po powrocie obejrzałem program o maszynach do pisania. Jeden z kolekcjonerów maszyn, będący bohaterem programu, powiedział, że karmi się przeszłością, utrwala ją i stara się ją kontemplować na wszelkie możliwe sposoby. Zadał mi tym samym pytanie - co ty, Maćku, robisz ze swoją przeszłością? Czy tęsknisz, czy pamiętasz?
Nigdy nie tęskniłem. Czasem rozpamiętywałem, ale rzadko w sposób pozytywny. Przeszłość ma odzwierciedlenie w moich niektórych tekstach, ale nigdy realnie nie chciałbym do niej wrócić, co najwyżej przetworzyć. Teraz kończę studia, powoli szukam pracy i myślę, że w końcu zaczyna się w moim życiu etap tęsknoty za czasem minionym. Szczególnie za ostatnimi latami, gdy świadomie korzystałem z sielanki i w dorosły sposób kontemplowałem samowolę. Jednocześnie nie chcę patrzeć w przyszłość. Boję się jej. Jestem więc w kropce na osi czasu - każdy dzień przynosi pogłębiający się strach i obawę, jednocześnie napawając smutkiem z powodu tego, co już nie powróci.

***

Coraz częściej oglądam kreskówki dla dorosłych. Rzadziej filmy, szczególnie seriale. Pochłonąłem (dwa razy) BoJacka Horsemana i wspominam go z sentymentem, natomiast aktualnie zagłębiam się w Nie ma jak w rodzinie. Z coraz większą niechęcią podchodzę do filmów aktorskich. Zauważyłem, że twory realne silą się na bycie odrealnionymi. Nagrywając codzienność twórcy chcą pokazać coś nowego, coś niesamowitego, tym samym prezentując nam fabuły i obrazy coraz bardziej egzotyczne. W tym samym czasie twórcy kreskówek chcąc za pomocą czegoś nierealnego odzwierciedlić realność. I to do mnie przemawia - próba pokazania rzeczy przyziemnych za pomocą oderwanej od rzeczywistości formy, bez popadania w kicz i patos, dodając jednak ironię i humor.
Z tego samego powodu nie mam ochoty ani potrzeby wychodzić do ludzi, a jedynie zamykam się w swoim własnym świecie, który jest abstrakcyjny, ale potrafi aż za mocno kopnąć w dupę czy też zafundować niezły odlot. Uczę się czerpać z tego radość i korzyści, szczególnie po porażkach i przykrościach, które spotykają człowieka na co dzień.
Jak jednak fizycznie przeżyć w realnym świecie, chcąc duchem przebywać poza nim? To chyba niemożliwe, dlatego zawsze będziemy skazani na porażkę.


Poprzedni wpis: Brak nadziei


Zachęcam do zamawiania mojej nowej powieści.
Papier (np. Tania Książka):
Ebook (np. Legimi):
Albo Empik:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lepiej nie będzie (18): Śmierć dziewczyny ze Szczecina i Dahmer

Lepiej nie będzie (11): Męczy mnie marnowanie życia